Badania DNA są coraz bardziej popularne. W ciągu ostatnich 2-3 lat pojawiło się co najmniej kilka nowych firm oferujących testy na ojcostwo. Firmy te niejednokrotnie są zmuszone walczyć ceną, aby zdobyć klientów. Jednocześnie koszty wykonania badań DNA nie spadły w porównaniu z latami poprzednimi, a wręcz wzrosły – za sprawą wyższych płac (laboratorium musi więcej zapłacić pracownikom). To pociąga za sobą konieczność oszczędności na odczynnikach, specjalistach, sprzęcie czy oprogramowaniu. Nic więc dziwnego, że przesyłacie coraz więcej historii, w których główną rolę odgrywa błędny wynik badania DNA. Postanowiłem zatem zacząć je publikować. Jeśli Ty również spotkałeś się z błędami w badaniach DNA, wyślij nam swoją historię na redakcja@testynaojcostwo.pl.
Historia Kamila – „Zaufałem firmie krzak… i mam za swoje”
Zdecydowałem się na test na ojcostwo, ponieważ widziałem, że moja partnerka coraz częściej spędza czas poza domem. Mocno „zaprzyjaźniła” się ze swoim trenerem personalnym i dostawałem już przysłowiowego kota. Nie mogłem przestać myśleć o tym, że dziecko, które wychowujemy, może nie być moje.
Miałem obsesję już do tego stopnia, że przestałem się praktycznie nim zajmować. Z trudem przychodziło mi przytulanie go czy zabawa.
Tak nie da się żyć
Chciałem mieć wreszcie spokój – żeby było jak dawniej. Poszukałem trochę w Internecie i dowiedziałem się, że można zrobić test na ojcostwo nawet za 600 zł.
Zdecydowałem się na takie badanie, bo wiedziałem, że taką kwotę będzie mi łatwiej ukryć przed partnerką. Poza tym ja nie chciałem tego wyniku wykorzystywać w sądzie. Liczyłem, że test potwierdzi ojcostwo i będę mógł spać spokojnie.
Zamówiłem sobie badanie przez Internet, pobrałem próbki i dostarczyłem
Dostałem wynik i aż sobie usiadłem. Szok – nie jestem ojcem! Nie wróciłem po pracy do domu. Wyłączyłem telefon. Byłem wściekły. Całe życie mi się zawaliło. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko – rozstanie, płacz partnerki i jej zapewnienia, że to niemożliwe i pozew do sądu.
Pokazałem wynik badania DNA w sądzie, ale sąd nakazał jego powtórzenie w Zakładzie Medycyny Sądowej. Po 2 tygodniach przyszedł wynik. Nie wiedziałem co mam myśleć. Tym razem potwierdzenie ojcostwa z prawdopodobieństwem 99,999%. Wkurzyłem się.
Myślałem, że moja partnerka coś „zakombinowała”
Znalazłem jeszcze jedno laboratorium. Tym razem szukałem laboratorium z certyfikatami i akredytacją. Cena testu na ojcostwo nie była ważna. Chodziło mi o PEWNOŚĆ. Poczekałem do widzenia z dzieckiem i pobrałem próbkę. Kolejny wynik powtórzył ten z Zakładu Medycyny Sądowej – znów potwierdzenie ojcostwa z prawdopodobieństwem 99,999%.
Byłem wściekły na siebie, że zaufałem firmie „krzak” bez certyfikatów w tak ważnej sprawie. Partnerka do dziś nie wybaczyła mi tego wszystkiego i utrudnia kontakty z dzieckiem. Moja rodzina odwróciła się ode mnie. Ostrzegam wszystkich – uważajcie na tanie testy na ojcostwo!! Sprawdzajcie jakość, opinie i proście o certyfikaty. Zanim podejmiecie jakieś kroki, upewnijcie się, że wynik jest dobry!!
Historia Anonima – „Czy to sen czy Matrix?!”
Czy błędny wynik badania DNA jest w ogóle możliwy? Z powodu własnej głupoty – tak. Ale po kolei… Trochę ponad rok temu chciałem zrobić test na ojcostwo – coś mi nie pasowało, dziecko nie było podobne i nie dawało mi to spokojnie spać. Nie czytałem o tych badaniach jakoś dużo, bo w końcu co to za filozofia. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Chciałem się tylko upewnić, że jestem ojcem i tyle. Szukałem po prostu najtańszej oferty i padło na test z popularnego portalu aukcyjnego.
Wtedy zależało mi na najniższej cenie – każdy chce chyba oszczędzić, prawda?
Kilkaset złotych mocno nie uderzyło po kieszeni, więc się cieszyłem. Do czasu. Przyszedł wynik wykluczający ojcostwo. Prawie zemdlałem. Przecież ten wynik miał mnie tylko upewnić, że jestem ojcem. Ale że naprawdę mnie zdradziła i że to nie moja paranoja? Tego nie podejrzewałem.
No i poszło…
Nie chciałem słuchać tłumaczeń, że to niemożliwe, że na pewno ja jestem ojcem, że do żadnej zdrady nigdy nie doszło… W końcu miałem czarno na białym, że to nie moje dziecko! Co prawda na wyniku nie było danych osobowych, ale przecież wiem, od kogo pobrałem próbki…
Potem prokurator – została założona sprawa o zaprzeczenie ojcostwa. Cała rodzina już wiedziała, nie dało się tego ukryć. Wyprowadziłem się, chciałem to sobie jakoś wszystko poukładać.
Żona wyglądała jak śmierć. Ale najbardziej było mi szkoda dziecka. Przecież tak się przywiązałem do tego małego bąbelka, że myślałem, że serce mi pęknie. Ale mam jedną zasadę: zdrady nie wybaczam.
Sąd zlecił ponowne badania DNA – tym razem wynik zaskoczył mnie jeszcze bardziej
Potwierdzenie ojcostwa. Czy to sen czy matrix – tego nie wiedziałem, ale byłem skołowany i chciałem, żeby ten koszmar się skończył. Szczerze to byłem pewny, że ktoś tu musiał nieźle zapłacić (może moja żona jakoś to załatwiła?).
Co miałem zrobić? Zrobiłem badanie jeszcze raz sam, w innym laboratorium. Teraz pieniądze już nie grały roli i przyłożyłem się do tego, żeby wybrać jakieś normalne laboratorium z akredytacją (ktoś tam na górze musiał nieźle śmiać się z mojego wcześniejszego podejścia… HA HA HA).
No i co się okazało? Chyba nie muszę pisać…
Znowu potwierdzenie! A tego, co namieszałem, już nie da się odkręcić, jestem całkowicie załamany. Żona nie chce mnie widzieć, dziecko nie wie, co się dzieje, rodzina wkurzona na maksa…
Próbowałem się dodzwonić do tego pierwszego laboratorium, ale nikt nawet nie raczy odebrać. Nie wiem, czy można ich jakoś pozwać czy coś. Ale pewnie nie, w końcu sam zamówiłem takie badanie, a ich już nic nie obchodzi. Jestem wściekły, ale też bezsilny. Jedną głupią decyzją zniszczyłem sobie życie!
zdjęcie: Tomasz Wyszolmirski/pl.123rf.com
Brak komentarzy, bądź pierwszy!