„Witam, ostatnio na tej stronie przeczytałam historię Moniki, która zdecydowała się na test na ojcostwo. Chciałam pokazać, że jest nas więcej – ja też zrobiłam badanie ojcostwa w ciąży i wcale się tego nie wstydzę” – niedawno z takim mailem odezwała się do mnie J. Oto jej historia…
Byłam w długim związku i mieliśmy być razem na zawsze
Właściwie już od liceum mieliśmy się ku sobie, ale wtedy spotykaliśmy się głównie w większej grupie, zgrana paczka znajomych, te licealne czasy były takie beztroskie… Po maturze wybraliśmy się wszyscy na „wakacje życia” – miesiąc po Europie, bez konkretnego planu, ale było niesamowicie.
Wtedy między nami naprawdę zaiskrzyło i do domu wróciliśmy już z M. jako para. Później studia i pierwsze wspólne pomieszkiwanie, po studiach praca i proza życia… Żyło nam się dobrze, raz lepiej, raz gorzej, no jak to w związku. Po 7 latach – kryzys.
„Może jednak takie związki są bez sensu? Trzeba było się wyszaleć, jesteśmy młodzi, a już tyle lat razem, jak stare małżeństwo, między którym nie ma już chemii…” – nie opuszczały mnie takie myśli.
Przeczytaj też inną historię prawdziwą: Zrobiłam test na ojcostwo w ciąży – historia Moniki
Czułam rosnącą frustrację i zdecydowaliśmy o rozstaniu
Było mi ciężko, w końcu kawał życia spędziliśmy razem. Ale nie rozpaczałam jakoś bardzo, rzuciłam się w wir pracy, czasami tylko wieczorem łapał mnie lekki dołek. Nie szukałam nikogo nowego, nie szukałam żadnych przygód, ale po kilku miesiącach na horyzoncie pojawił się ciekawy mężczyzna – z mojej branży. Myślałam, że coś z tego będzie, spotykaliśmy się, bardzo chciałam się zakochać.
Czułam jednak, że to „nie TO”… Nie było żadnych uczuć, które towarzyszyły mi podczas związku z M. Nawet nie wiecie, jak cholernie żałowałam tego rozstania! Dopiero ta nowa relacja uświadomiła mi, że M. to była miłość mojego życia.
Po pijaku napisałam długiego smsa…
Chociaż w takim stanie nie powinnam w ogóle dotykać telefonu… Napisałam w nim między innymi takie banały „M., kocham Cię, pewnie nie chcesz ze mną rozmawiać, ale nie mogę bez Ciebie żyć, rozstanie to największy błąd mojego życia, ble ble ble…” No i nie odpisał, co było do przewidzenia. Ale… Po tygodniu odezwał się do mnie na FB!
Chciał porozmawiać w cztery oczy. Nie robiłam sobie zbyt dużej nadziei. Okazało się, że też tęsknił i chciał się odezwać, ale nie wiedział, czy takie powroty mają sens. I czy nie znalazłam kogoś nowego, w końcu kilka dobrych miesięcy już minęło… Nie muszę chyba mówić, że skończyliśmy w łóżku i było zupełnie jak dawniej. Wróciliśmy do siebie. Tak, wiem, to brzmi jak z jakiejś komedii romantycznej.
W następnych tygodniach jakoś dziwnie się czułam, ciągle chciało mi się spać
„Ej, a może Ty w ciąży jesteś?” – zażartowała koleżanka… Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Tak, byłam w ciąży. Po rozstaniu z M. odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, bo i tak stwierdziłam, że nie są mi na razie potrzebne. Z nowym partnerem do zbliżenia doszło zaledwie raz… Ale jakieś 2 tygodnie przed powrotem do M.
Kalendarzyki, wyliczenia, ciągłe myśli. Jeśli macie takie wątpliwości, na pewno doskonale znacie ten stan. Musiałam coś zrobić, bo myślałam, że eksploduję!!! Znalazłam w internecie informacje o teście na ojcostwo i zdziwiłam się, że można zrobić go… w ciąży! Nie chciałam czekać do porodu, więc ta opcja wydała mi się jedynym rozwiązaniem.
To może Cię zainteresować: Test DNA na ojcostwo – możliwy jeszcze w ciąży
Zrobiłam badanie ojcostwa w ciąży
I wreszcie przechodzę do sedna! (Taaaak, ta historia miała być właśnie o teście na ojcostwo, ale wcześniej strasznie się rozpisałam…) Zdecydowałam się na badanie z płynu owodniowego i próbki od M. (do badania przekazałam jego szczoteczkę do zębów) – po 15 tygodniu ciąży. Dodatkowo mieli zbadać też dziecko pod kątem m.in. zespołu Downa, więc stwierdziłam, że to jest całkiem dobry pomysł.
Przez telefon umówiłam się do przychodni w moim mieście. Kiedy przyszłam, lekarz już na mnie czekał, pielęgniarka zaprosiła mnie do gabinetu bez zbędnych pytań. Bałam się, co lekarz sobie o mnie pomyśli, czy będzie jakoś komentował (spotkałam się już z różnymi lekarzami…). Ale na szczęście nie, pełen profesjonalizm, żeby wszyscy lekarze tak zachowywali się podczas wizyt i zabiegów!
Wiem, że boicie się oceniania, ale nikt nie ma prawa Was krytykować! W życiu zdarzają się naprawdę różne sytuacje.
Czy było warto? Jak najbardziej!
Po odebraniu wyniku rozpłakałam się z ulgi. To dziecko M. – jedynej miłości mojego życia! Cały stres i nerwy w momencie mnie opuściły, poczułam, że teraz wszystko już będzie dobrze. Mogłam dosłownie góry przenosić! Gdybym miała czekać do porodu, chyba bym ześwirowała z tych wątpliwości… A badania dziecka nie wykryły żadnych nieprawidłowości. I tak miesiąc temu urodził się całkowicie zdrowy Kubuś. Z M. planujemy ślub i wszystko układa się niemal idealnie.
Ciekawy artykuł: Testy na ojcostwo w serialach – temat częstszy niż myślisz
Brak komentarzy, bądź pierwszy!